Zapytanie musi mieć od 2 do 50 znaków.
Reklama
Reklama



Aktualna gazetka Rossmann - Boże Narodzenie - Ważna od 05.12 do 31.12 - Strona nr 10

Reklama
Reklama
Reklama

Reklama
Gazetka Rossmann 05.12.2022 - 31.12.2022
Reklama

Produkty w tej gazetce

Op a tekst Paulina Stolarek Tylko dzieci lubią święta i prezenty? Tylko dzieci są niecierpliwe? Przecież dorośli też na nie czekają i chcą sobie sprawić przyjemność. Zwłaszcza gdy za oknem szaro. Dla takich dorosłych, i oczywiście dzieci, są... kalendarze adwentowe. było to tak: wymyślono je w XIX wieku w Niemczech. Miały wówczas dużo skrom- niejszą formę, ale cel podobny — pozwalały dzieciom odmierzać czas pozostający do Bożego Narodzenia. Każdego dnia można było otworzyć tylko jedno z 24 okienek w kalendarzu. Od początku grudnia dzieci dostawały obrazek z wizerunkiem świętego. Gdy zebrały ich 24, przychodziły święta, choinka, prezenty. Takie przyjemne „ćwiczenie” z cierpliwości i... matematyki. Pierwsze kalendarze adwentowe, zbliżone formą do tych, które znamy dziś, pojawiły się w Niemczech w latach 20. XX wieku. To kolorowe kamieniczki ze stromym dachem i okienkami kryjącymi figurkę lub obrazek. Czekoladki w kalendarzach to z kolei efekt powojennej prosperity końca lat 50. Od tego momentu w ideę adwentowego kalendarza wpisano przyjemność i... ten słodki moment niespodzianki. Tak to trwało przez kilka dziesięcioleci. Idealne połączenie: słodycze, dzieci i zima. Aż któregoś roku dorośli pozazdrościli dzieciom i... mamy kalendarze dla dzieci i dla dorosłych. Od kil- ku lat są przebojem. Jedne kupujemy dla ich nęcącej zawartości, inne dla atrakcyjnej formy. Są w nich herbaty, miody, zabawki, kremy, mydełka, perfumy, lakiery do paznokci, kule do kąpieli czy skarpety. Wszystko, co da się zminiaturyzować tak, by w tej nowej formie nadal sprawiało przyjemność. Kupuje- my, bo znamy i lubimy jakieś produkty, albo wręcz przeciwnie — chcemy skorzystać z okazji i je dopiero poznać. Każdy powód jest dobry, a wybór co roku coraz większy. Ale to nie wszystko. Bo liczy się jeszcze magia. Ten moment w kuchni o poranku, kiedy dzieci otwierają jedno z okienek kalendarza i cieszą się z drobiazgu, choćby małej czekoladki. A i my, dorośli, sprawia- my sobie przyjemność, odkrywając kolejny ukryty prezent, i odnajdujemy cząstkę dziecięcej radości oczekiwania na święta. Projektanci i producenci prześcigają się w pomysłach — tradycyjny domek z okienkami jest coraz rzadziej spotykany, ale wciąż tę formę ma jeden z najorygi- nalniejszych kalendarzy adwentowych. W niemiec- kim miasteczku Gengenbach kalendarzem adwento- wym staje się budynek urzędu miejskiego. Każdego wieczoru w jednym z okien odsłaniany jest obraz. W 2016 roku były to dzieła Andy'ego Warhola. U stóp tego szczególnego kalendarza rozciąga się oczywiście bożonarodzeniowy jarmark. Pomysł tak się spodobał, że kalendarz adwentowy w Gegen- heim... „działa” aż do Trzech Króli. ©

Najnowsze gazetki

Reklama
Op a tekst Paulina Stolarek Tylko dzieci lubią święta i prezenty? Tylko dzieci są niecierpliwe? Przecież dorośli też na nie czekają i chcą sobie sprawić przyjemność. Zwłaszcza gdy za oknem szaro. Dla takich dorosłych, i oczywiście dzieci, są... kalendarze adwentowe. było to tak: wymyślono je w XIX wieku w Niemczech. Miały wówczas dużo skrom- niejszą formę, ale cel podobny — pozwalały dzieciom odmierzać czas pozostający do Bożego Narodzenia. Każdego dnia można było otworzyć tylko jedno z 24 okienek w kalendarzu. Od początku grudnia dzieci dostawały obrazek z wizerunkiem świętego. Gdy zebrały ich 24, przychodziły święta, choinka, prezenty. Takie przyjemne „ćwiczenie” z cierpliwości i... matematyki. Pierwsze kalendarze adwentowe, zbliżone formą do tych, które znamy dziś, pojawiły się w Niemczech w latach 20. XX wieku. To kolorowe kamieniczki ze stromym dachem i okienkami kryjącymi figurkę lub obrazek. Czekoladki w kalendarzach to z kolei efekt powojennej prosperity końca lat 50. Od tego momentu w ideę adwentowego kalendarza wpisano przyjemność i... ten słodki moment niespodzianki. Tak to trwało przez kilka dziesięcioleci. Idealne połączenie: słodycze, dzieci i zima. Aż któregoś roku dorośli pozazdrościli dzieciom i... mamy kalendarze dla dzieci i dla dorosłych. Od kil- ku lat są przebojem. Jedne kupujemy dla ich nęcącej zawartości, inne dla atrakcyjnej formy. Są w nich herbaty, miody, zabawki, kremy, mydełka, perfumy, lakiery do paznokci, kule do kąpieli czy skarpety. Wszystko, co da się zminiaturyzować tak, by w tej nowej formie nadal sprawiało przyjemność. Kupuje- my, bo znamy i lubimy jakieś produkty, albo wręcz przeciwnie — chcemy skorzystać z okazji i je dopiero poznać. Każdy powód jest dobry, a wybór co roku coraz większy. Ale to nie wszystko. Bo liczy się jeszcze magia. Ten moment w kuchni o poranku, kiedy dzieci otwierają jedno z okienek kalendarza i cieszą się z drobiazgu, choćby małej czekoladki. A i my, dorośli, sprawia- my sobie przyjemność, odkrywając kolejny ukryty prezent, i odnajdujemy cząstkę dziecięcej radości oczekiwania na święta. Projektanci i producenci prześcigają się w pomysłach — tradycyjny domek z okienkami jest coraz rzadziej spotykany, ale wciąż tę formę ma jeden z najorygi- nalniejszych kalendarzy adwentowych. W niemiec- kim miasteczku Gengenbach kalendarzem adwento- wym staje się budynek urzędu miejskiego. Każdego wieczoru w jednym z okien odsłaniany jest obraz. W 2016 roku były to dzieła Andy'ego Warhola. U stóp tego szczególnego kalendarza rozciąga się oczywiście bożonarodzeniowy jarmark. Pomysł tak się spodobał, że kalendarz adwentowy w Gegen- heim... „działa” aż do Trzech Króli. ©
Reklama

Kontynuując przeglądanie tej strony akceptujesz użycie plików cookie.

Nazwa Szczególy